Miałam wtedy piętnaście lat. Siedziałam razem z moimi braćmi na podwórku. Nasza mama szykowała obiad. Tata pojechał po moją jedyną siostrę do przedszkola. Po chwili w drzwiach od tarasu pojawiła się nasza mama z zaszklonymi oczami.
-Mamo, co się stało?- pierwsza się poderwałam do mojej rodzicielki.
-Ni, Nikola nie żyje- odparła i się rozpłakała. Myślałam, że się przesłyszałam.
-Jak to Nikola nie żyje?
-Tata dzwonił, że jak wracali, to jadła lizaka i się zaczęła dusić. Tata, próbował ją ratować o przyjazdu karetki, ale i tak to nic nie dało- powiedziała mama. Ja nic nie mówiłam, tylko ją przytuliłam.
-Tutaj jesteś, szukałam cię wszędzie- usłyszałam znany mi już głos. Spojrzałam w stronę drzwi. Zobaczyłam, że stoi w nich Karolina.
-Po prostu zrobiło mi się niedobrze.
-Niedobrze?- Karolina uniosła jedn brew do góry. Czy ona właśnie pomyślała, że ja mogę być w... Zaczęłam się śmiać.
-Chyba nie sądzisz, że ja...?
-No nie ukrywam, przeszło mi to przez myśl, że możesz być w ciąży. Tak nagle poszłaś.
-Nie, spokojnie. Po pierwsze musiałabym być wiatropylna, a po drugie to trzy dni temu okres mi się skończył- szybko rozwiałam wątpliwości mojej koleżanki.
-To co jest?
-Chodzi o to, że patrząc na Michała przypomniało mi się jak ja wylądowałam w szpitalu z podciętymi żyłami dwa lata temu- wyznałam i schowałam twarz w dłoniach.
-Straciłaś kogoś bliskiego?
-Tak, dwa lata temu zmarła moja młodsza siostra. Bardzo przeżyłam jej śmierć. Mimo dziesięciu lat różnicy, byłyśmy bardzo ze sobą zżyte.
-Przykro mi- Karolina siadła obok mnie- Nie doświadczyłam jeszcze straty kogoś bliskiego mi i jedynie mogę się domyślać jak to jest.
-Wiesz co? Mam pomysł- odparłam i wstałam z podłogi. Mój nastrój diametralnie się zmienił- Wiem, że to może wydawać się trochę niestosowne do okoliczności, ale mam ochotę na jedną rzecz. Chodź- pociągnęłam Karolę za rękę. Godzinę później byłyśmy w dosyć ustronnym miejscu, o którego istnieniu wiedzieli nieliczni, a dokładnie ja, Olaf i Łukasz, no a teraz jeszcze Karolina.
-Mogę wiedzieć, co my tu robimy?- zapytała.
-Mam nadzieję, że umiesz jeździć na motocyklu- podałam jej jeden z kasków.
-Skąd ty je
-Masz? Jeden jest mój, a te dwa pozostałe to moich braci. Ty pojedziesz na moim, a ja na Olafa- zarządziłam.
-Masz szczęście, że mam tak zajebistego wujka, że mnie nauczył jeździć- wymamrotała. Ja się tylko uśmiechnęłam i po chwili obie jechałyśmy po leśnej drodze.
Po jakiejś godzinie stwierdziłyśmy, że zrobimy sobie przerwę. Zatrzymałyśmy się i zeszłyśmy z naszych maszyn. Obie siadłyśmy na wielkim kamieniu. Wcześniej wyjęłam batoniki oraz dwie wody. Jeden zestaw podałam Karolinie, a drugi był dla mnie. Rozmawiałyśmy sobie na luźne tematy, ale w pewnym momencie zamilkła.
-Co się dzieje?- spytałam zaniepokojona.
-Ciii, też słyszysz warkot silnika od motocykla?- zwróciła się do mnie. Przez chwilę byłam cicho, ale w końcu usłyszałam warkot, a po nie całej minucie przemknął ktoś koło nas, strasznie kurząc. Zaczęłyśmy obie z Karoliną kasłać. Gdy uspokoiłyśmy się, ktoś do nas podjechał. Zsiadł z motoru i podszedł do nas. Miał na sobie skórzany strój. Po budowie ciała mogłam stwierdzić, że to chłopak. W końcu zdjął kask z głowy. Okazało się, że jest on brunetem o piwnych oczach. Wyglądał maksymalnie na dwadzieścia lat. Byłam pewna, że jest on Anglikiem. Niestety myliłam się.
-Niech zgadnę, Polki?- spytał, a my zrobiłyśmy z Karolą wielkie oczy.
-Skąd wiedziałeś?- odezwała się Karolina.
-Bo Polki są najpiękniejsze na świecie- odparł romantycznym głosem i zbliżył się do mojej koleżanki.
-Powiadasz? A słyszałeś, że są też Polki, które nie lubią nachalności?
-Oj tam zaraz nachalny. Lubię ładne i inteligentne dziewczyny.
-A ja kocham swojego chłopaka- Karolina dała z liścia nowo poznanemu chłopakowi. Ja tylko siedziałam i przyglądałam się im.
-A twoja przyjaciółeczka?- zbliżył się do mnie.
-A przyjaciółeczka jak na razie wolna. Tylko, że ma już jednego na oku i muszę cię rozczarować, bo to nie jesteś ty. Poza tym i tak nawet łóżko ma większe szanse u mnie niż ty- powiedziałam pewna siebie.
-Pyskata, lubię takie- puścił do mnie oko. Pomału zaczynałam żałować, że wpadłam na pomysł przyjechania tutaj. Ale nie dało się niczego odkręcić. Marzył mi się szybki powrót. W końcu po krótkiej wymianie zdań odjechał od nas. My też się zebrałyśmy i ruszyłyśmy w stronę miejsca, gdzie stały motocykle. Niestety pech chciał, że gdy wróciłyśmy, czekali na nas moi bracia.
-Kto pozwolił ci ruszyć mój motocykl?- zapytał ze złością Olaf.
-Nie rób scen- przewróciłam oczami i podałam mu kluczyki. Odstawiłam swój motocykl na miejsce i ruszyłyśmy z Karoliną na przystanek. Gdy wsiadłyśmy do autobusu, rozległ się dzwonek telefonu Karoli. Jak się potem okazało, był to Kuba, który nie miał dla nas dobrych wiadomości.
sobota, 3 września 2016
3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz